ďťż

12

Świat eMki
Antychryst

von Trier wyciął łechtaczkę
i zasnął z wilkami

Arti nie dostrzegł w tym sztuki ani trochę
nie przejmując się
filozofią szukania winnych -

nienawidzi szczegółu
od niego
a raczej na nim
spoczywają wszystkie łechtaczki świata

Warszawa, październik 09

transplantacje

I

jesień
żniwa poetów
lepiej nie patrz bo skończysz jak oni

w Parnasie zboczonych samobójców
kochających matki bez głowy

w zakładzie
gdzie z każdym dzwonkiem
zapierdalasz na ścięcie
języka

II

każdego dnia coraz bardziej
umieramy z tą samą niewiedzą

przepowiadając upadek Babilonu
skarżąc się własnej zazdrości

i to ciągłe uśmiechanie się bez powodu
tylko po to by wreszcie skończyć -
bo nie może być boskie

pod każdym kamieniem

Warszawa, październik 09

ole!

doprowadza do pasji
pozwalając zajrzeć w głąb światła

przyspieszonym tętnem
rosną kwiaty na ścianach -

jest pięknie
jak po zażyciu kobiety
w niedomkniętej bramie

Warszawa, pażdziernik 09

infekcja

"Kłopot w tym,
że pozwoliłam zamarznąć moim gestom.
Kłopot nie tkwił
w kuchni ani w tulipanach,
lecz tylko w mojej głowie, mojej głowie."

Anne Sexton (Dotyk)

jest taka ciężka
skrzypiąc otwiera nadgarstki
przywiązuje do łóżka
świadomością odciętego tlenu

nawet najmniejszy oddech
ukarany za próbę

i nie ma innych imion
są tylko zasłony -

o świcie
znikają bandaże
obmywam się wodą święconą

Warszawa, wrzesień 09

pachnidło

wciąż poszukuję nowych modlitw Panie
pioruny w głowie
ognie puszczane z języka -

nie mogę uciec
lustra zamknęły drogę
stawiają piekło z cegieł zbędnych pytań

- pod skórą Panie
tam gdzie się nie da podrapać
gdzie ciało trzyma purpurową płachtę

...

na ścianach
gwoździe śmieją się nikczemnie

wybiegam dalej
płynę z nurtem powiek
wprost w ręce które trudno nazwać rękoma -

gdy bóg się nami
a my zaciągamy bogiem

Warszawa, październik 09

deszczowy poranek

i wszystko wraca
wszystko ma jakiś sens
deszcz bębni w parapet a poezję czuć w każdej cząstce tlenu

i już wiem że ból ma dobre strony
i że jestem potrzebny
jak paracetamol
jak coca cola
jak seks

jestem potrzebny tobie
i nie obchodzi mnie zawiść tego świata -
wygnałem demony spod łóżka

...

jutro jest kolorowe
jutro ma zapach kawy

jutro jest ławką na której zasiądziemy karmić łabędzie
i drogą którą pójdziemy oddać się
sobie

Warszawa, wrzesień 09

Cierpienia młodego Artiego

Arti położył się na podłodze
i rozmyśla gdzie podziało się łóżko
wodne
i czemu Francesca nie wraca spod prysznica

Arti zasnął
czas wysuszył krople
zasnął
bo nie mógł wytrzymać

potem przyszedł Jezus i mu odpuścił
i łóżko się odnalazło
a Francesca przyniosła kawę

podobno śnił mu sie diabeł
z blizną pod okiem

- okrutne bywają żarty
Pana Boga

Warszawa, wrzesień 09

Cierpienia młodego Artiego (2)

"dieta jest istotą filozofii
to co sie zjada wydala się
w formie myśli"

Tadeusz Różewicz (Wieczny powrót)

w lodówce już tylko światło
mogę nakarmić się głodem
opętała mnie noc
nie zasnę

noc pełna lęków
nawet muchy powariowały
- zabiłem jedną
i odliczam pacierz

w imię pańskie rogatego
sumienia

Warszawa, wrzesień 09

światełka do pana boga

byłem
postawiłem znicz przy pałacu
były tysiące ludzi
każdy z nich z twarzą szarą jak popiół
kładł kwiaty podawał znicze harcerzom
lub po prostu się modlił

trudno uwierzyć że z tej jedności
może wyniknąć coś złego

kwiecień 10

***poeci

poeci uknuli spisek
wymyślając sposób na pisanie

będą tak pisać
by chwalić się między sobą

dzięki temu staną się fajni
może nawet nakręcą o nich film

przecież są tacy fajni

Warszawa, kwiecień 10

poza czubek własnego nosa

"Policja będzie ścigać tuszowanie
pedofilii w Kościele"

Gazeta Wyborcza

dlaczego mnie męczysz
nie przychodź do mego łóżka

znów od łez mokry
misiek
poduszka

zapomnę kiedyś
lub co gorsza zrozumiem

gdy stanę na mszy
całkiem sama w tłumie

Warszawa, kwiecień 10

Bazary wiary

I

nie mogę nie wiem zaraz zwymiotuję
coś we mnie płacze podgryza do kości
- znów nie mam pracy i tak wegetuję
na plecach węsząc niewolniczy pościg

najgorzej młodość w jeden dzień utracić
za parę groszy chwilowego szczęścia
- w wiezieniu więzień azyl wznosić
nie doszukując się zwycięstwa

kolejne proszki - proroczy deszcz proszków
spójrz w stronę nieba a otrzymasz spokój

dzień w dzień przeklęty z taką samą puentą
gdzie sentymenty to najgorsze piętno

II

próbuję wracać z dalekiego miejsca
próbuję wracać z własnych dróg donikąd
- po drodze wpadnę po kolejną flaszkę
a potem padnę przed publiką

nie mogę nie wiem - zaraz się tu zrzygam
tym biednym całym pospolitym życiem
naćpane dziecię ma w ręku pokrzywę
- mój własny Chrystus o bolesnym świcie

Warszawa, kwiecień 10


  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl
  • Powered by WordPress, © Świat eMki