ďťż
Ĺwiat eMki
Bohater, maskotka, niewidzialne dziecko
Kim naprawdę jestem? Jakie są moje mocne strony, a jakie słabe? To najczęstsze pytania, z jakimi DDA przychodzą na terapię. Marzenna Kucińska Rodzina to system, którego podstawowym celem jest rozwój wszystkich jego członków. Gdy prawidłowo funkcjonuje, poszczególni członkowie w sposób elastyczny wypełniają określone role służące zaspokojeniu jej potrzeb. Ale ten sprawny mechanizm przestaje takim być, jeśli ktoś z dorosłych nadużywa alkoholu. Wraz z nasileniem kryzysu rodzinnego staje się on coraz bardziej chaotyczny i niestabilny, między innymi dlatego, że jedno lub oboje rodzice przestają wypełniać swoje role. Aby rodzina przetrwała, konieczne jest znalezienie takiej struktury, której jednym z elementów są sztywno określone role. Wtedy zachowania członków rodziny stają się przewidywalne i bezpieczne. Im bardziej system rodzinny zdominowany jest przez nadmierne picie jednego z dorosłych, tym jego reguły są sztywniejsze i bardziej rygorystyczne. Wymienianie jedynie kilku ról to nadmierne uproszczenie. Opiszę je jednak, gdyż pozwalają zrozumieć, na czym polega istota oraz konsekwencje funkcjonowania w roli służącej systemowi rodzinnemu, a nie jednostce. „Bohater rodzinny” to dziecko, które dostarcza rodzinie poczucia wartości, dumy i sukcesu. Zwykle bierze na siebie różne obowiązki i świetnie sobie z nimi radzi. Ponieważ znaczna ich część to sprawy dorosłych (np. gotowanie, sprzątanie, wychowywanie młodszego rodzeństwa), bohater staje się „małym dorosłym”: dzielny, opanowany, pełen poświęcenia i gotowości do rezygnacji z siebie dla innych. Dalsza rodzina, znajomi i sąsiedzi często z zazdrością patrzą na takie dziecko, chwalą je i podziwiają. Dzięki bohaterowi rodzina może poczuć się dobrze, bo przecież wychowała tak odpowiedzialnego i odnoszącego sukcesy młodego człowieka. Tylko czasem ktoś zauważy, że bohater to bardzo skryte dziecko, wiecznie niezadowolone z siebie i z tego, co osiągnęło. „Bohater rodzinny” wciąż bywa napięty, ponieważ obawia się, że ktoś wreszcie odkryje, iż wcale nie jest takim, jak widać na zewnątrz. Towarzyszy mu przy tym poczucie bezwartościowości. Czuje się nieszczęśliwy, zaniedbany i osamotniony. Jego rola w rodzinie to być odpowiedzialnym dorosłym. Ale dziecko, które nie przeszło pełnego cyklu dorastania i dojrzewania, nie jest w stanie sprostać takiemu wyzwaniu. Dzieci jednak bardzo szybko uczą się poprzez modelowanie i naśladownictwo, co pozwala im przekonująco odgrywać daną rolę, choć wewnętrznie nie są do niej przygotowane. „Kozłem ofiarnym” też zazwyczaj jest dziecko. Dzięki niemu rodzina może odwrócić uwagę od swoich rzeczywistych problemów. Traktuje bowiem dziecko jako swoisty obiekt zastępczy, na którym można się skoncentrować i wyładować negatywne uczucia. „Kozioł ofiarny” jest z pozoru przeciwieństwem „bohatera rodzinnego”. Dorośli postrzegają takie dziecko jako nieodpowiedzialne i trudne, przynoszące swoim zachowaniem kłopoty i problemy. Często kiepsko się uczy, wcześnie sięga po używki, wpada w tzw. złe towarzystwo. Wobec rodziców jest zwykle bezczelne i aroganckie. W ten sposób wyraża bowiem negatywne emocje, jakie członkowie rodziny odreagowują na nim. „Kozioł ofiarny” może być jednak zadziwiająco podobny do „bohatera rodzinnego”: tak jak on potrafi wziąć odpowiedzialność za to, co dzieje się w rodzinie. Ale bohater bierze na siebie odpowiedzialność za pozytywny wizerunek rodziny, zaś kozioł - za negatywny. Dzieci w obu rolach przeżywają lęk, poczucie odrzucenia, osamotnienia i skrzywdzenia. U „kozła ofiarnego” czasem pojawia się również uczucie nienawiści do świata i ludzi, którzy nie dają mu żadnej szansy na bycie dobrym, a także uczucie zazdrości i niedoceniania. „Kozioł ofiarny” ma zapewnić dobre samopoczucie rodzinie, która może zrzucić na niego odpowiedzialność za wszystko: to nie my jesteśmy źli, to on jest trudnym dzieckiem, łobuzem, wpadł w złe towarzystwo itd. Za każdym razem, gdy trafiają do mnie pacjenci funkcjonujący kiedyś w tej roli w swoich rodzinach, zadziwia mnie, jak niewielki wpływ na takie zachowanie miał ich temperament czy osobowość. Co prawda zdarza się, że kozłami zostają dzieci, które temperamentalnie mają większą łatwość wyrażania złości bądź buntu, ale nie jest to wcale regułą. Za poprawianie nastroju i humoru rodziny odpowiada „dziecko-maskotka”. Na jego widok pojawiają się uśmiechy na twarzach, domownicy rozluźniają się i uspokajają. Często staje się ono domowym antidotum na kryzysowe chwile: „Uspokój ojca, ciebie posłucha”. Rodzice lubią popisywać się maskotką przed innymi. Jednocześnie - bez względu na wiek - traktują ją jak osobę niedojrzałą, niewiele rozumiejącą z tego, co się wokół niej dzieje. Kiedy maskotka musi poradzić sobie z czyjąś złością czy wściekłością, wobec których bezsilni są dorośli domownicy - tak naprawdę jest przestraszona i napięta. Ma poczucie, że jeśli nie może poprawić komuś nastroju, staje się niepotrzebna jak porzucona przytulanka. Dziecko „niewidzialne” (zwane także dzieckiem we mgle lub dzieckiem zagubionym) zachowuje się tak, jakby go nie było. Godzinami potrafi zajmować się sobą. Nie sprawia kłopotów wychowawczych, zwykle niczego nie chce. W kontaktach społecznych jest wycofane, czasem uznawane za nieśmiałe. Robi wszystko, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Czasem udaje mu się to na tyle dobrze, że wychowuje się w swoistej izolacji społecznej, pomimo ludzi wokół. Takiemu dziecku brakuje podstawowych umiejętności interpersonalnych: nawiązywania kontaktu, wyrażania swoich potrzeb czy współpracy z innymi. W szkole wyraźnie odbiega od swoich rówieśników poziomem umiejętności społecznych. „Niewidzialne” dziecko czuje się bezwartościowe, niegodne uwagi innych i osamotnione. Ale równocześnie jest zagniewane, iż nikt nie zwraca na nie uwagi. Jego zachowaniem kieruje poczucie, że najlepiej by się stało, gdyby go nie było. Kiedy w trakcie terapii pacjenci pracują nad identyfikacją własnych ról w ich rodzinach, często pytają, czy możliwe jest połączenie kilku ról. Odpowiedź brzmi: tak. John Bradshaw pisze, że jeśli jeden z rodziców nie wypełnia swojej roli z jakiegokolwiek powodu (jest pijany, nieobecny, chory itd.), zwykle któreś z dzieci wchodzi w jego rolę. Gdy rodzina potrzebuje sukcesu, dziecko będzie bohaterem. Jeżeli potrzeba kogoś, kto weźmie na siebie odpowiedzialność za dziejące się w niej zło - stanie się kozłem. W rodzinie wielodzietnej każde z dzieci może wypełniać inną rolę. Ale kiedy na przykład najstarsze odchodzi z domu, zwykle kolejne przejmuje jego rolę, porzucając dotychczasową. To pokazuje, jak ważną potrzebę rodziny zaspokaja dana rola i jak silnie związana jest ona z systemem rodzinnym, a nie z cechami dziecka. Przyjmując określoną rolę, młody człowiek uczy się, jakie uczucia ma wyrażać, a jakich nie. „Bohater rodzinny” ma prezentować swoją kompetencję i odpowiedzialność, „kozioł ofiarny” - złość, „dziecko-maskotka” powinno mieć zawsze dobry nastrój, a „niewidzialne” musi być samowystarczalne. Oznacza to, że dzieci muszą rozwijać cechy w jakiś sposób potrzebne rodzinie, zaś ukryć te, które są w niej niepożądane. I tak bohater może skrywać wewnątrz strach i osamotnienie, kozioł - swoje mocne strony, maskotka - smutek, a niewidzialne - wściekłość. W ten sposób przyjęta przez dziecko rola staje się jego zewnętrznym „ja”, pod którym skrywa, jakie jest naprawdę. Zewnętrzne „ja” to forma obrony, sposób na przetrwanie w dysfunkcyjnym systemie rodzinnym, sposób na bycie kochanym, na przyciągnięcie uwagi, nadzieja na zaspokojenie podstawowych dziecięcych potrzeb. Inną konsekwencją poświęcenia własnego „ja” na rzecz stabilności rodziny bywa częste u DDA przeświadczenie: „Nie ja jestem ważny - ważniejsza jest grupa (rodzina, klasa, zespół w pracy itp.)”. Towarzyszy temu nawyk dbania o potrzeby innych, o grupę, z którą taki człowiek się identyfikuje. Kim naprawdę jestem? Jakie są moje mocne strony, a jakie słabe? To najczęstsze pytania, z jakimi DDA przychodzą na terapię. Zadają je z dużym niepokojem. Obawiają się, że może prawdą jest to, co słyszeli od bliskich w chwilach złości: że są bezwartościowi, niegodni zainteresowania i pokochania. W mojej praktyce klinicznej nie zdarzyło się, by prawda o osobie była tak okrutna, jak jej lęki i wewnętrzne przekonania. Aby jednak znaleźć odpowiedzi na powyższe pytania, trzeba uświadomić sobie, w jakiej roli byłem lub nadal jestem - i przestać w niej funkcjonować. Marzenna Kucińska |
Podstrony
|