ďťż
Ĺwiat eMki
Inaczej o współuzależnieniu
Współuzależnienie określane jest jako „nieefektywny i niszczący sposób chorego przystosowania się do przewlekłego stresu życia z alkoholikiem”. Charakterystyczna jest dla niego m.in. nerwica oczekiwań, zawiedzione nadzieje czy niespełnione plany. Osobę współuzależnioną cechuje obniżone poczucie własnej wartości: ,,całe lata nic mi w tym związku nie wychodzi, mimo, że tak bardzo się staram”; wahania nastrojów z popadaniem w ,,dołki”; uzależnienie własnych uczuć od tego, co dzieje się z alkoholikiem; utrata szacunku dla samej siebie; koncentracja na życiu innych, głównie alkoholika. Często zdarza się, że alkoholik już przyznał się do swego uzależnienia, leczy się, podnosi rękę na mityngach, a jego żona dziwi się: ,,jaki tam z ciebie alkoholik”. Tak silny jest ów fałszywy wstyd, który sprawia, że jej, jako osobie współuzależnionej trudniej jest niż alkoholikowi przyznać się do problemu. I mimo, że uzależnienie i współuzależnienie są przeciwstawnymi biegunami, to w istocie mają wiele wspólnego. Otóż we współuzależnieniu, podobnie jak w chorobie alkoholowej występują m.in. zaburzenia emocjonalne, zaprzeczenia i iluzje, np. negowanie, minimalizowanie. Ich intencją jest nieodparta chęć „pomocy” alkoholikowi w zaprzestaniu picia, czego on „de facto” wcale nie chce. Oczekuje natomiast łagodzenia konsekwencji picia, brania na siebie przez rodzinę odpowiedzialności za jego pijackie wybryki. Osoba współuzależniona, podobnie jak alkoholik, stosuje manipulację, która w efekcie kieruje się przeciwko niej samej. Ileż to razy słyszymy przepełnione zdziwieniem i pełne niedowierzania zdanie: ,,nie piłam, więc z jakiej racji mam iść do jakiegoś ,,Al-Anonu?”. W zdaniu tym manifestowany jest OPÓR tak charakterystyczny również dla alkoholika stającego przed perspektywą zaprzestania picia i poddania się terapii. Opór ten bierze się z utrwalonych mechanizmów obronnych, które pozwalają przystosować się do patologicznego stylu życia, fałszują obraz otaczającego świata, innych ludzi i samego siebie i nie dopuszczają do wprowadzania konstruktywnych zmian. Ten krąg można przerwać, ale nie samemu. Potrzebne jest doświadczenie więzi z innymi żonami, matkami alkoholików, często poprzez usłyszane świadectwa przeżytej przemiany. Ważne jest aby uwierzyć, że najpierw należy bardziej zająć się sobą niż alkoholikiem i pozwolić na zmiany swojego myślenia i postępowania. Rodzina to system naczyń połączonych i zmiana w jednym z nich ma szansę pociągnąć za sobą zmiany w innych, w tym także w alkoholiku. Warunkiem zdrowienia jest podjęcie przeciwstawnych zmian w dotychczasowym stylu życia. W świadectwach żon, matek alkoholików, które doznały cudu własnej przemiany, widoczne są: wyciszenie emocjonalne, nowy styl myślenia i postępowania. Warto zaznaczyć, że współuzależnienie „matczyne” jest z natury odmienne od współuzależnienia żon. Bowiem inne uczucia są tutaj zranione, inne też zalecenia okazują się skuteczne w zapoczątkowaniu przemiany i zdrowienia. Matka alkoholika nieświadoma swego współuzależnienia może niechcący popsuć z trudem wypracowaną przez jego żonę strategię pomocy. Na przykład matka udzielając schronienia, karmiąc, opierając pijącego syna czyni nieskutecznym stosowanie zasady „twardej miłości” przez żonę. Interesująca jest geneza powstania Al-Anonu. Otóż po kilku latach trzeźwienia pierwszej grupy a-owców w USA ich relacje rodzinne zaczęły się komplikować. Za rozwojem osobistym trzeźwiejących alkoholików nie nadążali ich bliscy, szczególnie żony: ”lepszy byłeś jak piłeś, niż teraz”. Nadal kontrolowały, nie ufały, walczyły o traconą stopniowo pozycję usiłując dominować. Nie rozumiały wzmożonej potrzeby modlitwy u swoich mężów, nie akceptowały częstych wyjazdów, podejrzewając nawet niewierność małżeńską: „gdy piłeś nie było Ciebie, gdy trzeźwiejesz także Cię nie ma”. A po czterech latach wiele małżeństw rozpadło się i trzeba było coś z tym zrobić. I tak, dzięki inicjatywie Lois, żony Billa W., powstała wspólnota Al-Anon, pracująca - podobnie jak Al-Ateen oraz DDA - na programie Dwunastu Kroków, którego dopracowali się Anonimowi Alkoholicy. Fenomenem jest to, że program ten w każdym z tych przypadków działa równie skutecznie. Dziś wiadomo, że tam, gdzie oboje małżonkowie pracują nad sobą, każde na swojej grupie i wspólnie na mityngach otwartych, efekty zdrowienia rodziny są bardziej widoczne niż tam, gdzie we wspólnocie pracuje tylko jedna osoba. I tak, rozbita przez alkoholizm rodzina ma szansę spotkać się przy mityngowym stole. To, co ją ponownie scala, jednoczy to przyjacielski krąg dłoni złączonych wokół świecy symbolizującej nowe życie. To, co głęboko dzieliło, dziś łączy poprzez uniwersalne wartości programu 12 Kroków i Tradycji, wspólnot samopomocowych: AA i Al-Anon. Aleksander Sobieraj |
Podstrony
|