ďťż
Ĺwiat eMki
Właśnie wróciłam z "interwencji". Otrzymałam zgłoszenie że na placu przy kościele na górce są kociaki i kilka dorosłych samic. Długo szukałam kociaków, pytałam ludzi, pomógł mi pewien Pan, wskazał miejsce. Nie zwlekając poszłam szukać kociaków. Na placyku ujrzałam kota, pięknego popielatego około 6 miesięcznego kota, postanowiłam go trochę pośledzić. Zaprowadził mnie do ułożonych na sobie belkach drewna, szybko zauważyłam 2 kota, a może kocice, grubą, czarną około 3 letnią. Prawdopodobnie się okociła. Szukałam pomiędzy belkami kotów, ale żadnych już nie zobaczyłam. Jeden z kotów poszedł w inne miejsce, tzn. uciekał przede mną. Poszłam za nim. To co zobaczyłam wręcz mnie przeraziło... Na przeciwko mnie, leżał kociak... nie żył... Z tego co mówiła mi Pani, od której przyjęłam zgłoszenie chodzą tam ludzie z psami i nasyłają takie pitbule na te małe kociaki. Być może kociak został zagryziony... Porobiłam zdjęcia - oczywiście dodaje. Byłam w tej sprawie u kierowników PUK-u. Niestety odesłali mnie z kwitkiem. Usłyszałam, że w Gryfinie nie ma kociarni i nic nie mogą zrobić z kotami, oprócz wysterylizowania. Powiedzieli mi, że wszystkie kocice z tamtych okolic zostały wysterylizowane. Ale jeśli dalej się rozmnażają to chyba nie są wysterylizowane, prawda ? Obok tych belek drewna znalazłam jedzenie, ale to i tak nie wszystko, one potrzebują schronienia. Planuję zebrać pieniądze, porozmawiać z naszym burmistrzem o otworzeniu kociarni. Może macie jakieś pomysły jak można zebrać pieniążki na budowę kociarni ? Już nie mówię o schronisku, bo psiaki mają kojce na terenie PUK-u, gdzie mogą przetrwać zimę, mają zapewnione wyżywienie i nie dzieje im się tam żadna krzywda. Nie oszukujmy się, koty umierają w zimę - po prostu zamarzają. Nikogo to nie obchodzi, a może powinno ?
Te koty żyją w takich warunkach: ![]() ![]() ![]() Zdjęcie martwego kotka, kto wrażliwy niech nie patrzy... Obrazek |
Podstrony
|