ďťż
Ĺwiat eMki
spotkałam wczoraj panów impresjonistów. byli jak cienie
z iwana groźnego, nadeszli od tyłu. to nie ci, którzy każą utrwalać moment, a potem wystawiać go w galerii. doświadczali mojego istnienia – każdy po kolei. spojrzenia-bumerangi odbijały się od skroni, ust i nabrzmiałych już piersi. nareszcie mogli podążyć w głąb siebie. między nami nie było żadnych słów, bo ludzkie prawdy są niekomunikatywne, a przynajmniej tak powiedział Jan Józef, stojąc nieco z boku. |
Podstrony
|